Najnowszy post

Tadeusz Biedzki - Ostatnie srebrniki



Autor: Tadeusz Biedzki

Wydawnictwo: Bernardinum

Gatunek: powieść, powieść historyczna, kryminał

ISBN: 978-83-7823-990-1



Po perypetiach z przesyłką, kilka dni temu trafiła do mnie książka "Ostatnie srebrniki", która swoją premierę miała 11 października. Tadeusz Biedzki, według wydawcy stworzył powieść niczym Dan Brown i Umberto Eco. Trzeba przyznać, że to odważne stwierdzenie. Z reguły z rezerwą podchodzę do takich haseł, bo rzeczywistość bywa niestety często rozczarowująca. W tym wypadku również nie windowałam oczekiwań wobec książki, a mimo to, czuję niedosyt.


Głównym bohaterem i narratorem książki jest sam autor, a nieustannie towarzyszy mu jego małżonka - Wanda. Podczas pobytu na Cyprze kobieta kupuje starą szkatułkę, której historia może przyprawić o lekki niepokój. Jednak to, co Wanda usłyszała od osoby, od której kupiła szkatułkę, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. W międzyczasie, podczas pobytu w Hiszpanii, małżonkowie są świadkami popełnionego morderstwa - znajdują brutalnie zabitego księdza. Policja nie nagłaśnia sprawy, a wręcz stara się ją zatuszować, co dziwi naszych bohaterów. Zaistniała sytuacja nie daje im spokoju i sami starają się zdobyć informacje o popełnionej zbrodni. Poznawanie historii swojej szkatułki niespodziewanie łączy się z tajemniczym morderstwem księdza.


Tak w skrócie prezentuje się fabuła książki. Muszę tu jednak zaznaczyć, że akcja dzieje się dwutorowo - współcześnie, ale także w odległych o setki, a nawet tysiące, latach. Jest to bardzo ważne rozgraniczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o prezentowany poziom książki. Jak dla mnie rozdziały historyczne są po prostu świetne. Choć postaci w większości są fikcyjne, pojawiają się tam również postaci oraz wydarzenia autentyczne. Te rozdziały napisane są bardzo rzetelnie, pojawiają się nawet przypisy jeszcze bardziej rozjaśniające historyczne fakty, ale również ciekawie i logicznie. Choć mam świadomość, że jest to fikcja literacka, to byłabym skłonna uwierzyć w niesamowitą historię szkatułki.


Tego samego nie mogę powiedzieć o rozdziałach dziejących się współcześnie. Jak dla mnie autor za bardzo chciał stać się Danem Brownem i coś poszło nie tak. Książka nie jest gruba, więc stosował niestety spore przeskoki czasowe i sprawił, że jego bohaterowie (czyli on sam, a także pani małżonka) zdobyli niemalże niesamowite moce - uczestniczyli w super tajnym śledztwie, odkrywali niespotykane dotąd artefakty sprzed tysięcy lat, ale także przemieszczali się między Hiszpanią, Polską czy Włochami, jakby to było na porządku dziennym wsiadać w samolot, gdy ktoś, kogo tak naprawdę nie znasz, ci każe.


Jestem naprawdę rozdarta, jak ocenić tę książkę. W skali od 1 do 10 dałabym chyba po prostu 5, bo połowa rozdziałów naprawdę mi się podobała, ale reszta jednak zawiodła, choć książkę mimo wszystko czytałam z przyjemnością. Z przyjemnością, którą zakłóciły ostatnie kartki książki, gdzie w, jak dla mnie, zbyt prawicowym tonie autor wypowiadał się o tym, jak "lewactwo" niszczy kościół. Przez całą książkę nie odczuwałam jego poglądów, ale te kilka zdań wplecionych na końcu książki można było sobie jednak odpuścić.


K.


Za książkę dziękuję bardzo wydawnictwu Bernardinum



Komentarze